Oczywiście nikt nie
pomyślał, że żadna grupa zawodowa (tak mi się wydaje) nie zabiera ze swojego
domu sprzętu do pracy - nie znam kasjerki, która z domu musi zabrać kasę
fiskalna aby obsługiwać klientów, kierowca autobusu też nie ma swojego
autobusu, urzędnik też nie zabiera z domu własnego laptopa... A może się mylę?
W każdym razie każdy z nas liczyć umie i wie, że za 500 zł nie da się kupić
sprzętu do zdalnego nauczania. Nie narzekam jednak, bo pozwoliło mi ono
wzbogacić sprzęt który mam i ułatwić moja pracę.
Co kupiłam pytacie? Zatem
do rzeczy - zakupiłam tablet graficzny o wdzięcznej nazwie HUION 😆 oraz dysk
zewnętrzny. Ten pierwszy bardzo ułatwił mi pracę - sprawdzam wypracowania i
sprawdziany właśnie na nim - nadpisuję moje komentarze, przydzielam punkty i
oceniam. Nie musze drukować już tego, co przysyłają mi uczniowie. Korzystam z
niego pisząc podczas lekcji na whiteboardzie. Dysków zewnętrznych nigdy za
wiele - teraz w jednym miejscu mam wszystkie prezentacje, które na bieżąco
przygotowuję, nagrania, filmiki oraz karty pracy. Na bieżąco przenoszę wszystko
z mojego komputera na dysk.
Wydałam dokładnie 509 zł! Dokupiłam sobie jeszcze ekstra lampę pierścieniową, aby doświetlić się podczas lekcji zdalnych i musze wam powiedzieć, że to był dobry zakup. Lampa "wyhaczona" na allegro za 30 zł z przesyłką - mam nadzieję, że trochę podziała.
Jeśli nie wydaliście
„podarowanych 500” to zachęcam Was do zrobienia tego. Nie wiadomo co nas
jeszcze czeka, może po feriach do szkoły, a może nie… Może ten rok będzie rokiem
pracy zdalnej. Kto wie?
Ja wiem, że przydałyby mi się jeszcze słuchawki bezprzewodowe z mikrofonem – ale to już zadanie dla Mikołaja w tym roku. Ciekawe bardzo czy spełni moje życzenie…